Stanąłem, jakby mi spadło na łeb ze 2 tony. (Dla niećumatych: jak wryty).
- K-k-kochasz mnie? - Spytałem.
Nie słyszałem odpowiedzi. Myślami byłem już gdzieś daleko. Zrobiło mi się biało przed oczami. W dawnej watasze nikt mnie nie lubił, a tu taka niespodzianka... Otrząsnąłem się.
- To znaczy, że jeśli/dopuki mnie kochasz, ta rana zawsze będzie boleć? - Spytałem zmartwiony.
[Sara?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz