Zaburczało mi w brzuchu... Znów.
Mam tego dość. Wolałabym być inna. Świecenie jak świąteczna choinka jest dobijające i tylko mi życie utrudnia.
Skuliłam się na śniegu pod jakimś drzewem. Nie mam siły. Jeszcze kilka dni głodówki i zdechnę. Ale nikt nie będzie za mną tęsknił... Nie powinni wywalać mnie z tamtej watahy. Grzeczna byłam. Co z tego, że, przeze mnie prawie utopił się szczeniak alfy? I tak dużo jest wilków na świecie, więc jeden mniej, czy więcej nie robi róznicy. Na śniegu była moja krew... Ugh... Zostawiam po sobie ślady. Jeszcze coś mnie dorwie... Zaskomlałam cicho. W sumie nie chce umrzeć. Ta rana na karku też mnie dobijała, bo bolała. Jak nic tu padę :c Usłyszałam, że ktoś się zbliża. No nie... Ale będe się broniła. Muszę przeżyć...
[ Ktoś?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz